poniedziałek, 10 października 2011

Inwestycje energetyczne: dobre i złe moce

           Powinniśmy obserwować silny rozwój mocy węglowych, odnawialnych źródeł energii oraz przygotowania do rozwoju energetyki jądrowej. Rozwój każdego z tych sektorów natrafia na bariery. W raporcie "Finansowanie inwestycji energetycznych w Polsce" przygotowanym wspólnie przez ING Bank Śląski i PwC podkreślono, że zdecydowana większość planowanych inwestycji w sektorze energetycznym w Polsce powinna być zrealizowana w ciągu najbliższych sześciu lat, co jest spowodowane planowanymi wyłączeniami starych bloków energetycznych i wzrostem wymogów środowiskowych.

         - Łączne wydatki inwestycyjne polskich firm energetycznych w ciągu najbliższych 10 lat mogą sięgnąć 170 miliardów złotych, i to bez kosztów elektrowni jądrowej, jaką planuje wybudować Polska Grupa Energetyczna - mówi Kazimierz Rajczyk, dyrektor zarządzający sektorem energetycznym w ING Banku Śląskim.

         Raport przypomina, że poziom mocy zainstalowanych w Polsce na koniec grudnia 2010 r. wynosił blisko 36 GW. W "Polityce energetycznej Polski do roku 2030" zapisano, że w roku 2020 poziom mocy powinien wynieść ok. 44 GW.

         Planowane wyłączenia mocy do roku 2020 mają być na poziomie ok. 7 GW (plus 4 GW, które mają być poddane głębokiej modernizacji).

         Z tego zestawienia wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat powinny zostać wybudowane w Polsce moce wytwórcze na poziomie ok. 15 GW.

         Zdaniem autorów raportu, obecnie realizowane inwestycje oraz projekty planowane mają łączną moc blisko 14,8 GW. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie planowane inwestycje zostaną zrealizowane.

Węgiel czeka na decyzje

         Krajowe grupy energetyczne nie spieszą się z realizacją kolejnych mocy węglowych, a projekty największych grup energetycznych nie wychodzą z etapu deklaracji. Wydaje się, że głównym powodem tych opóźnień jest oczekiwanie przez grupy na porozumienie polskiego rządu z Komisją Europejską w sprawie zasad przydziałów darmowych uprawnień do emisji CO2 od roku 2013.

         - Bloki w elektrowniach Opole i Turów mają być oddane ok. roku 2017, więc mowa jest o 2-3 latach, kiedy będziemy mogli korzystać z częściowo darmowych uprawnień do emisji CO2. Na te inwestycje nie można patrzeć tylko przez pryzmat darmowego CO2 - przekonuje Wojciech Ostrowski, wiceprezes Polskiej Grupy Energetycznej.

         Darmowe uprawnienia do emisji to tylko część problemu dla firm energetycznych.

         Znacznie większym wyzwaniem będzie ograniczenie emisji z bloków węglowych.

         - Zakładamy, że w przyszłości bez instalacji CCS nie będzie można rozwijać energetyki węglowej - przyznaje Paweł Skowroński, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych Polskiej Grupy Energetycznej.

        Dyrektywa Unii Europejskiej dot. CCS zobowiązuje wytwórców energii elektrycznej do tego, aby nowo budowane jednostki wytwórcze były przygotowane do stosowania CCS (CCS Ready).

         - Żeby elektrownie mogły być CCS Ready, muszą być ready do czegoś, a w Polsce nie ma nawet koncepcji, jak ma wyglądać system CCS - podkreśla Marek Zaborowski z Fundacji Bellona, która przygotowała mapę drogową dla CCS w Polsce.

Atom i gaz

         Antyemisyjna polityka klimatyczna przełożyła się już na plany inwestycyjne krajowych grup energetycznych, które przygotowują inwestycje w nowe moce oparte na gazie ziemnym. Tauron Polska Energia oraz KGHM Polska Miedź podjęły decyzję, że dalsze prace projektowe dotyczące budowy bloku o mocy 800-910 MW w Elektrowni Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu będą prowadzone z założeniem wyboru paliwa gazowego. Tauron już prowadzi prace nad budową bloku gazowego o mocy 400 MW w S talowej Woli i planuje budowę bloku gazowego o mocy 135 MWe w Elektrociepłowni Katowice.

         Energa z irlandzką grupą ES B International pracuje nad budową bloku gazowego o mocy 860 w Grudziądzu, a Polska Grupa Energetyczna planuje budowę dwóch bloków gazowych o mocy po ok. 400-450 MW w Zespole Elektrowni Dolna Odra.

         PGE prowadzi także prace przygotowawcze do budowy bloków gazowych w swoich elektrociepłowniach w Bydgoszczy i Gorzowie oraz rozważa budowę elektrowni w Gdańsku, gdzie mogą stanąć dwa bloki gazowe o mocy 400-450 MW każdy.

         Jeszcze w 2011 r. ma zapaść decyzja o budowie przez koncern Fortum bloku gazowego we Wrocławiu o mocy ok. 400 MW. Budowę czterech jednostek kogeneracji o mocy 1-10 MW planuje Dalkia Polska.

         W energetykę gazową chcą wejść także grupy, które dotychczas nie zajmowały się produkcją energii.

         Od dawna budowę bloku gazowego o mocy 400-450 MW we Włocławku zapowiada PKN Orlen, w K GHM Polska Miedź opracowano już koncepcję budowy dwóch bloków gazowych o mocy po 45 MW. Budowę własnych źródeł gazowych rozważa PGNiG.

         Po marcowej awarii w elektrowni jądrowej Fukushima wzrosły obawy związane z bezpieczeństwem elektrowni jądrowych, które jako bezemisyjne miały być sposobem na zaspokojenie popytu na energię przy jednoczesnym dostosowaniu się do wymagań Pakietu klimatycznego.
W japońskim kontekście powraca także kwestia ogromnych kosztów budowy i likwidacji takich obiektów.

         Jak na razie, pomysł budowy elektrowni jądrowej mocno popiera polski rząd.

         - Elektrownia jądrowa broni się od strony ekonomicznej, od tego projektu nie ma odwrotu, to potrzeba polskiej energetyki - przekonuje Wojciech Hann, szef zespołu środkowo-europejskiego energetyki i zasobów w Deloitte.

         W jego ocenie, nie ma dużego znaczenia to, czy pierwszy blok jądrowy w Polsce zostanie oddany do eksploatacji w roku 2020 - jak mówią oficjalne zapewnienia PGE, która ma taki obiekt wybudować - czy też kilka lat później. Rok 2020 jest, zdaniem Hanna, bardzo ambitnym celem. O tym, czy uda się go zrealizować, zadecydują najbliższe 2-3 lata, kiedy powstawać będą ramy prawne i organizacyjne tej szczególnej inwestycji.

         Jacek Cichosz, dyrektor ds. operacyjnych spółki PGE Energia Jądrowa, przypomina, że zgodnie z planami budowa pierwszego bloku jądrowego ma się rozpocząć w roku 2016. Najważniejsza jest nie sama budowa, ale to, co się wydarzy przed rokiem 2016, czyli wybór lokalizacji elektrowni, proces oceny oddziaływania elektrowni jądrowej na środowisko czy konsultacje ze społecznością lokalną. Zapowiada, że pod koniec 2013 roku wybrany zostanie dostawca technologii dla elektrowni jądrowej oraz główny wykonawca kontraktu.

A może OZE?

         Polska do roku 2020 w źródłach odnawialnych powinna produkować 15 proc. energii. Firmy energetyczne deklarują, że spośród odnawialnych źródeł, najwięcej będą inwestowały w farmy wiatrowe, spalanie biomasy i biogazownie. Pomimo dobrych perspektyw wzrostu, rozwój sektora OZE napotyka jednak poważne bariery.

         Sektor OZE jest jednym z obszarów najsilniej uzależnionych od regulacji.

         Piotr Zdrojewski, dyrektor z PwC, przypomina, że cena energii z OZE jest wyższa niż energii ze źródeł konwencjonalnych i w kilku krajach, jak Czechy, Niemcy i Hiszpania, ograniczono wsparcie dla energii z OZE , ponieważ było ono zbyt kosztowne.

         Grzegorz Górski, prezes zarządu GDF Suez Energia Polska, zwraca uwagę, że dla inwestorów sporym problemem jest brak stabilności regulacji.

         - Obserwujemy chaos informacyjny, co spowodowało, że inwestorzy oczekują wyższej stopy zwrotu z inwestycji. W efekcie część projektów nie została rozpoczęta, ponieważ podniesiona została premia za ryzyko, jakiej inwestor oczekuje w takim chaosie - informuje Górski.
Większość firm energetycznych na polskim rynku rozpoczęła lub planuje rozpoczęcie inwestycji w bloki opalane w 100 proc. biomasą lub w jednostki współspalające biomasę z węglem kamiennym. Pojawiły się obawy, że doprowadzi to do braku biomasy na polskim rynku, a w kotłach energetycznych będzie się paliło dobrym drewnem, które do tej pory wykorzystywane było przez inne przemysły, jak np. meblarski.

         Zdaniem Górskiego, potencjał dostępności biomasy w Polsce jest bardzo duży i ciągle w znacznym stopniu niewykorzystywany. Na polski rynek trafia już biomasa importowana. Jak informuje Grzegorz Górski, ceny biomasy krajowej i importowanej są porównywalne.

        Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej dodaje, że niezbędne są regulacje dotyczące mocy szczytowych. Planowane jest uruchomienie farm wiatrowych o łącznej mocy kilku tysięcy MW, które trzeba wspierać mocami szczytowymi.

         W ocenie Zadrogi, powinny to być przede wszystkim moce gazowe, elektrowni szczytowo-pompowych niewiele w Polsce można zbudować, ponieważ nie ma odpowiednich możliwości hydrologicznych.

         - Głównym problemem energetyki wiatrowej i rozproszonej szczytowej jest sieć przesyłowa i dystrybucyjna.

         Już dziś ona trzeszczy. Kiedy zrealizowane zostaną planowane inwestycje w moce wiatrowe, to sieć może się rozsypać - ostrzega Zadroga.

         Głównym problemem polskiej energetyki staje się czas. Tylko wielki optymista może zakładać, że uda się pokonać w terminie wszystkie bariery inwestycyjne w branży energetycznej.


źródło: Portal gospodarczy Wirtualny Nowy Przemysł